czwartek, 26 czerwca 2014

5



Sakura spojrzała z niechęcią na gościa. Niezbyt go lubiła zresztą jak Naruto. No bo kto by lubił faceta, który nazwał cię  wielką czoła i powiedział że masz małego kutasa? Raczej nikt. W sumie nawet się go tutaj nie spodziewała. Miała nadzieję, że nie przyszedł wypróbować kolejnej teorii z książki, którą akurat czytał. Nie zamierzała  być królikiem doświadczalnym. Zresztą tak samo jak Uzumaki i wcale mu się nie dziwiła. Sai był dziwny. Przyglądała mu się uważnie i uświadomiła sobie, że wygląda znajomo. Pierwszy raz miała takie wrażenie. W końcu sobie przypomniała. Podobny do tego wampira pomyślała.
- Czego chcesz? – odezwała się. Nie wiedziała po co się pojawił, ale złe przeczucia.
- Jeśli chcesz znowu wypróbować na nas jakąś zwariowaną regułkę z swej książeczki to lepiej już sobie stąd idź.- rzucił nieprzyjaznym głosem niebieskooki.
- Spokojnie Naruto.- powiedział.- ja nie z tym.- dodał.
- Więc? – ponagliła go.
- Chciałem z wami o czymś porozmawiać, a właściwie pokazać. Dzisiaj byłem w księgarni i odbierałem swoją zamówioną książkę...
- Nie chcemy tego słuchać. Idź sobie.- przerwał mu jej lokator. Przewróciła oczami. Doprawdy zaraz tamten rzuci jakiś komentarz na jej przyjaciela. Wkurzy się i skończy się na bójce, a ona nie zamierzała żadnego z nich opatrywać.
- Daj mu dokończyć. Niech mówi co ma do powiedzenia.- rzuciła.- mów.- skinęła w jego stronę.
- Jak wcześniej mówiłem nim mi przerwano.- tu posłał znaczące spojrzenie blondynowi, ale ten tylko prychnął w odpowiedzi.- odebrałem zamówienie i wtedy dostrzegłem na półce ciekawą książkę. Muszę przyznać, że tytuł był ciekawy jak i treść okazała się niezwykle interesująca. Ten kto ją napisał dużo ryzykował.- dodał.
- Co jest? – wyczuła w jego głosie jakąś zaniepokojoną nutę.
- Sami spójrzcie.- z plecaka wyciągnął małą, brązową książeczkę. Nie była gruba. Posiadała może z 50 stron. Wzięła od niego zaciekawiona książkę i otworzyła ją. To co tam ujrzała zmroziło ją, ale także i zainteresowało.
- Naruto sam zobacz.- podała mu ją. Ten chwycił i zajrzał tam. Czytając treść, ale także widząc obrazki zbladł.
- Ten autor chyba już w piachu leży. To jest zabronione. – popatrzył na okładkę.- nie ma napisanego autora prócz słowa „Anonim”.
- Ktokolwiek to napisał nie był głupi.- wzięła od niego książkę.- czy sprzedawca wie co w niej jest? Ktoś się o nią pytał? – wypytywała artystę.
- Nie. On sam nie wiedział co w niej jest. Nigdy jej nie otwierał. Ucieszył się, gdy w końcu ją sprzedał, bo zawalała mu półkę i nikt nie chciał kupić.- wyjaśnił.
- To dobrze. Ale na wszelki wypadek nie wracaj tam już.- powiedziała.- tak będzie najlepiej dla ciebie.- dodała.
- Nie jestem głupi. Nie mam zamiaru. Poszukam innej.- odparł.
- Jest ci ona potrzebna? – spojrzała na niego.
- O nie.- pokręcił głową.- nie chcę mieć z nią nic wspólnego. Nie chcę narobić sobie kłopotu. Chcę jeszcze pożyć.
- I dlatego przyszedłeś do nas? – zadała mu to pytanie.
- Po części. Tobie się przyda niż mnie. Ja jestem tylko skromnym artystą, pokojowo nastawionym do wampirów.
- No cóż i dobrze zrobiłeś.- już nie mogła się doczekać by ją przejrzeć.
- To wszystko. Uważajcie na siebie i pilnujcie.- rzucił na pożegnanie.
- Ty też.- rzekła nim wyszedł. Drzwi  zamknęły się za nim. Zostali sami.
- Co z nią zrobisz? – spytał się jej Uzumaki.- lepiej ją spalić. Jeszcze nas przyłapią i jesteśmy martwi.
- I tak też zrobimy.- zapewniła go.- ale najpierw zapoznam się z treścią.
- Nie wiem czy to dobry pomysł.- skomentował.- lepiej nic nie wiedzieć.
- Rozumiem, że ty nie chcesz.- popatrzyła na niego.
- Widziałem zdjęcia i nazwiska. To mi wystarczy.
- Jak tam chcesz.- wzruszyła ramionami.

Sasuke uśmiechnął się do siebie, gdy przypomniał sobie tą waleczną śmiertelniczkę. Nie bała się i była przygotowana na atak. Myślała trzeźwo i zabiła tamtego wampira. O mało co jego nie, lecz był przygotowany. Zaintrygowała go.
- Sasuke-sama? – przerwano mu rozmyślanie. Zirytował się i popatrzył gniewnie na swego lokaja, który stał przy nim.
- Czego? – warknął. Tamten przełknął ślinę. To był człowiek. Wiedział, że może teraz zginie, ale postanowił go oszczędzić.
- O co chodzi?
- Więc zginęła kolejna ofiara.
- Znowu? – poderwał się na nogi gotowy.
- Tak.
- Gdzie?
- To będą stare magazyny na obrzeżach miasta.- nim zdążył dokończyć jego już nie było.

Przepraszam, że tak długo mnie nie było ale wróciłam!!! I to z nową notką;p